Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościCzy tak drastyczne podwyżki cen biletów MZK były w Koninie potrzebne?

Czy tak drastyczne podwyżki cen biletów MZK były w Koninie potrzebne?

Konińscy Miłośnicy Transportu Publicznego

Dodano:
Czy tak drastyczne podwyżki cen biletów MZK były w Koninie potrzebne?
OPINIA

Podwyżki, podwyżki, podwyżki – to określenie jest chyba jednym z najczęściej pojawiających się słów na początku nowego, 2022 roku. Gaz, prąd, paliwo – każdy z nas zdążył już odczuć skutki inflacji we własnym portfelu.

Mieszkańcy Konina oprócz wyżej wymienionych „niezbędników” życia codziennego liczyć się muszą także z tym, co zafundowały nam lokalne władze, a więc m.in. wzrost podatku od nieruchomości, cen za wywóz śmieci czy biletów MZK. Jako osoba nie tylko pasjonująca się od lat funkcjonowaniem transportu zbiorowego, ale i także zawodowo od jakiegoś czasu związana z komunikacją miejską, chciałbym nieco uświadomić wszystkim, że w przypadku podwyżek biletów chyba nie do końca wyczerpane zostały wszystkie możliwości znalezienia załagodzenia i tak uciążliwych już cen dla pasażerów.

Organizator rozkazuje, operator wykonuje

Na początku trzeba wyraźnie zaznaczyć, że pełna odpowiedzialność za decyzję o aktualizacji cen spada oczywiście na Radę Miasta, a w zasadzie na tych, którzy byli „za”, a szczególnie na osoby wnioskujące o taki, a nie inny ruch. Niestety, w opinii publicznej, zarówno w autobusach, na przystankach jak i w setkach komentarzy w mediach społecznościowych, pojawiają się tezy, że winny wszystkiemu jest Miejski Zakład Komunikacji.

Otóż nie, MZK, czy też ściślej mówiąc, jego Zarząd, absolutnie nie ma nic wspólnego z takim rozwojem zdarzeń. Mówiąc już nie tylko jako miłośnik, ale i przyjaciel „emzetkowej” rodziny mogę wyrazić tezę, że rozumiejąc jak bardzo wzrosły wszelkie wydatki związane chociażby z utrzymaniem autobusów, jeżdżących przecież na podrożałe paliwo czy prąd, nikt rozsądny nie odważyłby się pójść w tył w momencie, kiedy należy iść do przodu i dążyć do powrotu pasażerów do autobusów. W tym momencie także jako miłośnicy stoimy przed pewnym wyzwaniem edukacji pasażerów, że MZK, o ile ma pewną swobodę działań w zakresie organizacji komunikacji, to jednak to najważniejsze zdanie należy po stronie miasta. To także miasto chociażby zarządza przystankami, które często błędnie określane są jako „przystanki MZK”.

Moje zdanie zawsze było takie, że w Koninie tak jak i w wielu innych miastach funkcjonować powinien oddzielny dział transportowy w stylu „Zarządu Transportu Miejskiego” w którym zasiadaliby specjaliści do spraw komunikacji (broń boże partyjni koledzy czy znajomi), mając pod skrzydłami wszystkie dziedziny, od infrastruktury po rozkłady. Do tego jednak chyba nam daleko.

Najgorszy czas na wzrost cen biletów

Przez wciąż obecną z nami pandemię i lockdowny wielu z nas przesiadło się z autobusów do samochodów, by na dobre zadomowić się w niewątpliwie wygodniejszej, aczkolwiek mniej ekonomicznej formie podróżowania. Sam osobiście przyznam się, że bojąc się zakażenia, przez długi czas z ogromnym bólem serca podróżowałem samochodem. W moim jednak przypadku pewne było, że z czasem wrócę, bo swojej „kochanki” nie zostawia się nawet w najgorszych chwilach. Wiemy jednak, że wiele osób zwyczajnie przyzwyczaiło się do jazdy samochodem, poszło w swoiste wygodnictwo i po prostu zapomniało o czymś takim jak komunikacja miejska. Stajemy dziś niewątpliwie przed misją, by z całych sił ponownie przyciągnąć kierowców do skorzystania z usług transportu zbiorowego.

Czy podwyżki nam w tym pomogą? Odpowiedź nasuwa się sama i nie wymaga komentarza…

Poszły konie po betonie, z impetem…

Bilet jednorazowy ulgowy ze 1,40 zł na 1,90 zł, bilet normalny z 2,80 zł na 3,80 zł, do tego znaczne wzrosty pozostałych „wejściówek” zarówno tych jednoprzejazdowych, jak i niestety okresowych. Słusznie? Patrząc na decyzje innych miast i inflację być może i tak, czasy są jakie są, ale żeby aż tak drastycznie w przypadku Konina? Można się spierać, lecz wydaje się, że to swoiste pójście na łatwiznę po bandzie, jazda bez trzymanki.

Zawsze jako przykład porównawczy z innymi miastami stawiam ceny biletów dobowych, tak samo zrobię i teraz. W Koninie od 1 stycznia za normalną „dobówkę” zapłacimy 15 złotych, a więc tak samo jak chociażby w Warszawie, Poznaniu czy we Wrocławiu. Taniej jest przykładowo w Bydgoszczy, Gdyni czy w Szczecinie (o porównywalnym komunikacyjnie Kaliszu nawet nie wspominając, bo tam dobowy kosztuje tylko 5 zł.). Otwórzmy jednak szerzej oczy, w Warszawie za taką samą cenę w ciągu 24 godzin od skasowania możemy bez limitu podróżować w miejskiej strefie kursującymi z wysoką częstotliwością autobusami, tramwajami, metrem, a nawet pociągami KM, SKM czy WKD. W Koninie? Tylko autobusami, które – nie oszukujmy się – szału, jeśli chodzi o siatkę połączeń nie robią. Chciałoby się rzec, że w stosunku „ceny do jakości” Warszawa nas miażdży.

strona 1 z 2
strona 1/2
Czytaj więcej na temat:Kamil Wódczak
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole