Jarosław Klonowski: Nie spodziewam utrzymywać się z pisania

To bankowiec w świecie fantastyki, z wykształcenia historyk, z pasji – pisarz. Jarosław Klonowski od kilku lat z powodzeniem wprowadza czytelników do swojego literackiego świata.

Jarosław Klonowski, mieszkaniec niewielkiej miejscowości Żuki w gminie Turek pisze książki, które sam chętnie by przeczytał. W ten sposób powstały już „Tajemnica świętego Wormiusa”, „Ognie świętego Wita” czy „Miriam”. Niedawno ukazała się kolejna powieść – „Głos morza” i nie zanosi się aby był to koniec przygód Klonowskiego z pisaniem. - Kolejne książki są już napisane i czekają w szufladzie na swoją kolej. Chciałbym mierzyć się z nowymi tematami, światami fikcyjnymi. Dlatego szuflady te mają różne barwy. Chciałbym wydać rasowy kryminał bez wątków fantastycznych, chciałbym wydać książkę o początkach jazzu w Nowym Orleanie, ale i powieść dla dzieci, czerpiącą z legendy o Robin Hoodzie. Jest tego masa, mam na myśli pomysły, koncepty, czy gotowe utwory – tak o swoich planach na przyszłość opowiada Jarosław Klonowski. Te plany muszą jednak odnaleźć miejsce pomiędzy życiem rodzinnym i wymagającą pracą w banku – na co dzień bowiem Jarosław Klonowski zajmuje się prowadzeniem oddziału bankowego. - Pisanie zawsze będzie dla mnie sposobem na życie, choć biorąc pod uwagę kwestie finansowe, nie spodziewam się z niego utrzymywać – mówi autor powieści fantastycznych.

Chociaż Jarosław Klonowski deklaruje, że pisze głównie dla siebie, rodziny i przyjaciół. - Posiadam też grupkę wielbicieli, co jest dla mnie powodem do dumy. Moje nazwisko jest obecne, pojawiają się liczne wpisy na blogach, portalach literackich, nawet na portalach społecznościowych – wyjaśnia pisarz i dodaje, że bez  powieści i literatury w ogóle nie byłoby jego samego, tak samo z resztą jak bez dzieci, czy rodziny.

Nam pozostaje trzymać kciuki za sukcesy kolejnych wydawanych książek.