Dzieci wśród ofiar petard. SOR miał mnóstwo pracy w sylwestra
Rany po wybuchu petard, połamane ręce i nogi. Z tym podczas sylwestrowej nocy mierzyli się pracownicy szpitalnego oddziału ratunkowego w Koninie.
Rany po wybuchu petard, połamane ręce i nogi. Z tym podczas sylwestrowej nocy mierzyli się pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Koninie.
Przed północą w szpitalu było spokojnie. Tłoczno zaczęło się robić dopiero po godz. 1.00 Jedną z sylwestrowych ofiar była około 10-letnia dziewczynka, która w obecności rodziców odpaliła petardę. Do lecznicy trafiła z poparzonymi dłońmi i połamanymi palcami. - Najgorsze jest, kiedy w tę noc trafiają dzieci. Wcześniej nie było zbyt wielu takich przypadków, ale z roku na rok jest ich coraz więcej – mówi pracownica szpitala.
Na SOR z minuty na minutę docierało coraz więcej pacjentów. Obrażenia były przeróżne. Od ran szarpanych, złamań rąk, nóg i nosa, aż po oparzenia gałek ocznych. Większość pacjentów była pod wpływem alkoholu. Na oddziale ojciec awanturował się z synem tak, że interweniować musiała ochrona. Do szpitala przyjechał również z podbitym okiem i rozbitą głową dziadek pobity przez wnuka. Przez kilka godzin naszej obecności na oddziale takich przypadków było o wiele więcej.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.