Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Wybór prezydenta Konina zależy od tych, którzy... pozostaną w domach

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin. Menachem Mateusz Godlewski. Na styku wiary i sportu

Konin. Menachem Mateusz Godlewski. Na styku wiary i sportu

Dodano: , Żródło: LM.pl
Konin. Menachem Mateusz Godlewski. Na styku wiary i sportu

Swoje życie podporządkował jednej z najbardziej restrykcyjnych religii - judaizmowi. Trenuje i walczy w Konińskim Klubie Szermierczym.

Menachem Mateusz Godlewski jest koninianinem. Wychował się w katolickiej, ale już religijnej rodzinie, a w efekcie swoich religijnych poszukiwań i badania Biblii został Nazareńczykiem - wyznawcą judaizmu mesjańskiego, w którym zasady religii żydowskiej łączą się z wiarą w Yahushua HaMashYah. Mateusz to także sportowiec, jeden z czołowych szablistów Konińskiego Klubu Szermierczego, medalista Pucharu Europy i Mistrzostw Europy Juniorów. Rozmawiamy z nim o tym, w jaki sposób jego wiara łączy się ze sportem.

Bartosz Skonieczny: W swoim życiu masz dwie wielkie pasje. Można religię i sport postawić w jednej linii?

Menachem Mateusz Godlewski: Nie. Bóg sam wymaga, by był najważniejszy, jak sam mówi: „Nie ma innego oprócz mnie” . Na początku oczywiście były problemy, miałem już zamiar skończyć z szermierką. Zacząłem jednak badać dalej Pismo i wszystko inaczej się potoczyło. Zasada jest taka, że HaShem rząda zachowywania przykazań z serca, duszy i mocy i błogosławi to na swój sposób. W Torze, ale też w psalmach jest napisane, że to HaShem spełnia pragnienia serca, oczywiście te dobre.

Na początku było bardzo trudno. Dużo było pragnień mojego serca, które były przeciwko samemu Bogu. HaShem je jednak poskreślał z czasem i wierzę w to, że on dobiera takie osiągnięcia, takie występy i takie wyjazdy do tego, co jest mi najbardziej potrzebne. On jest najlepszym lekarzem, najlepszym Bogiem, Ojcem moim w Niebie, on wie najlepiej, jak mam żyć i co mam czynić.

Czasem jest chyba jednak trudno. Twoja religia ma wiele zasad, których pogodzenie z życiem sportowca - obozami, wyjazdami, treningami - wymaga wielu kompromisów.

Dużo osób myśli, że jak ktoś jest obrzezany, to już jest Yahudi, czyli Judejczykiem. To nieprawda. Jeśli chcesz być Żydem, musisz być obrzezany, ale musisz również zachować przykazania, o czym pisze Rabbi Sha’ul zwany Szawłem. To jest główny aspekt dla Boga. Mam wielu znajomych katolików, którzy mają powołanie, zostają księżmi i rezygnują ze sportu. Wiarę, jako ogół, jest trudno połączyć ze sportem. Niektóre religie próbują pomóc wybrnąć z takiej sytuacji sporu, ale według mnie jest to złe. Jeżeli Żyd rozleniwi się w zachowywaniu przykazań to w końcu straci wiarę. Bo będzie miał większą przyjemność z trenowania, niż zachowania przykazań. Lepiej być bardziej restrykcyjnym i samemu sobie czegoś odmówić. Dlatego jestem w swojej wierze ortodoksyjny, na podstawie Dziejów Apostolskich, gdzie jest napisane, ze „Judejczycy, którzy uwierzyli w Yahusha nadal gorliwie trzymali się Tory”.

Jeździłem na obozy, nie miałem koszernego jedzenia. Jedyne, co mi pozostało, to wziąć własne wykoszerowane sztućce i jeść tylko warzywa i mleczne rzeczy. Trudniej jest na zawodach za granicą. Gdy jadę do jakiegoś miasta wcześniej sprawdzam, czy jest synagoga i restauracja żydowska, by wyciągnąć kolegów i tam zjeść. Jeżeli nie ma, to muszę skorzystać z jedzenia koszernego, ale tylko warzyw i koszernych ryb. Nie mogę zjeść kurczaka, wołowiny, indyka czy jagnięciny podawanej na wyjazdach, ponieważ nie zostały one zabity w sposób rytualny przez pobożnego żyda i według innych odpowiednich zasad. Dlatego ciężko mi bardzo odrzucić to, co mi potrzebne w diecie.

Mój strój sportowy nie jest Shatnaz, jest zrobiony z kilku nici. Czasem jest mi źle, że go w ogole noszę, ale nie mam wyboru. Trudno jest z też modlitwami na obozach, gdy jestem zmęczony, wstać rano, pomodlić się na Szacharit (modlitwę poranną), Minchę (popołudniową) i Maariw (nocną). Proszę często o pokoje jednoosobowe, by mieć gdzie się modlić. Jeżeli nie mam jedynki, modlę się w toalecie, co jest sprzeczne z prawem religijnym, ale uważam, że to HaShem chce mojej modlitwy tam w toalecie, a nie w pokoju z uczuciem dyskomfortu. Na lotniskach nie modlę się w ekumenicznych pomieszczeniach bo jest to sprzeczne z Torą, prorokami oraz z własnego doświadczenia wiem, że odrzuca mnie to.

Dlaczego więc wciąż trenujesz i walczysz? Był już moment, w którym byłeś bliski rezygnacji ze sportu.

Używam szermierki do tego, by dać świadectwo sportowcom żydowskim, ale też osobom z mojego wyznania, że jeżeli chcą wierzyć w HaShem, w Boga, to mogą łatwo to połączyć właśnie za sprawą Boga. Był taki ortodoksyjny zawodnik, bodajże wrestlingu, z Chabad-Lubawicz [wspólnoty żydowskiej]. Połączył jakoś sport z wiarą, więc dlaczego mi ma się to nie udać. Jeżeli Bóg jest ze mną, ja jestem jego sługą i chcę jak najlepiej wykonywać jego przykazania, dlaczego on ma mi nie pomóc.

Jestem świadom tego, że jeżeli będą jakieś mistrzostwa i w dzień wylotu będzie szabat to albo wylecę wcześniej, albo zrezygnuję. Mam się uczyć na błędach i za własne błędy pokutować. Gdy się złamie jakąś mitzve/Mitzua, czyli przykazanie, to jest to nauka czegoś. Jeżeli ja chcę działać na własnych zasadach i rządzić HaShem, to wiem jak to jest - on mi pod tę górkę nawet nie pozwoli wejść, bo nie dam rady. On daje siły, on wspiera i ciągle pokazuje, że trzeba zachować przykazania.

Jeśli w przyszłości dojdziesz jednak do momentu, w którym stwierdzisz, że nie da się połączyć dalej szermierki z wiarą, to sport pójdzie w odstawkę?

Tak. Już teraz szermierka jest na drugim planie. Na razie jestem w stanie się dogadać, np. z Polskim Związkiem Szermierczym, żeby wcześniej wylecieć na zawody. Ta pomoc jest, ale nie oszukujmy się, będą takie momenty, kiedy będę musiał zrezygnować z mistrzostw Europy lub mistrzostw świata, bo Bóg tak wyznaczy czas księżyca na szabat, czy święta, że powie: ,,Nie, nie teraz". Może być też tak, że nie będę mógł trenować, bo coś mi się stanie. Trzeba sobie jasno powiedzieć - albo moje przyjemności, albo służenie Bogu, jak to pokazał Abraham z Itzkhakiem (Izaakiem), a Mesjasz i apostołowie wraz z Sha’ulem swoim życiem.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole