Wyborcze inwestycje ważniejsze są od tego, co już zbudowano

Rozkopane z powodu nagłego wysypu inwestycji miasto i zagrożony zawaleniem most Unii Europejskiej to – wbrew pozorom – zjawiska ściśle ze sobą powiązane, niczym awers i rewers tej samej monety. To skutek budowania byle jak i pod publiczkę, byle wyborcy zauważyli.

Ciężko przejść dzisiaj przez miasto, bo duża część chodników została rozebrana z powodu jednoczesnej budowy w kilku punktach miasta nowych ścieżek rowerowych (fot. 1-6). Czekający na autobus pasażerowie przez dwa miesiące nie mieli gdzie schronić się przed deszczem, bo zdemontowano część wiat przystankowych (fot. 7-8). Od roku niemal miasto wyrzuca pieniądze na coraz bardziej poronione projekty zagospodarowania bulwaru nadwarciańskiego, żeby jeszcze przed wyborami pokazać mieszkańcom Konina, że ich budowa miała sens. W tym samym celu bezczelnie rąbnięto pieniądze z budżetu obywatelskiego, żeby kupić kajaki i zbudować dla nich na bulwarze hangar (fot. 9). Zbudowano też nowe fontanny, które co chwile przestają tryskać, bo w ramach oszczędności założono im byle jakie dysze.

Ba, jakby tego wszystkiego było mało, prezydent ni z gruszki, ni z pietruszki zafundował w tym roku mieszkańcom Konina „opryski przeciwko kleszczom, komarom i meszkom” (fot. 10)! Chociaż nie można się było ich doprosić w latach, kiedy wylewająca Warta stwarzała komarom doskonałe warunki do rozwoju. Opryskiwano co najwyżej okolice amfiteatru, kiedy odbywał się tam festiwal dziecięcy, żeby pana prezydenta i jego gości komary nie gryzły w zadki.

Wprawdzie Józef Nowicki zapewnia, że owo inwestycyjne wzmożenie nie ma nic wspólnego z wyborami, ale do takich jego wypowiedzi zdążyliśmy się już przyzwyczaić na tyle, że już mało kto traktuje je poważnie. Przecież taki sam inwestycyjny kontredans rządząca Koninem od 24 lat ekipa funduje nam przed każdymi wyborami. Kto pamięta koniec lat dziewięćdziesiątych, nie zapomni roku, kiedy Konin wzbogacił się nagle o kilka nowych rond. Co nie miało oczywiście nic wspólnego z tym, że był to rok wyborów samorządowych. Ot, trafiła się wyprzedaż rond w osiedlowym sklepiku, to się je kupiło i rozrzuciło po mieście!