Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościUrzędnicy pozwolili zburzyć, bo „zapomnieli”, że to był zabytek

Urzędnicy pozwolili zburzyć, bo „zapomnieli”, że to był zabytek

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Urzędnicy pozwolili zburzyć, bo „zapomnieli”, że to był zabytek

Ekspertyzę, z której wynikało, że dom talmudyczny w Koninie nie nadaje się do użytkowania, sporządził dla Włodzimierza Maciaszka wieloletni znajomy, a decyzję o wykreśleniu budynku z wojewódzkiego rejestru zabytków przygotowywała jego... szkolna koleżanka.

Zeznania ostatnich już świadków w procesie Janusza T., byłego już kierownika konińskiego oddziału Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (WUOZ), zdumiały nie tylko obserwatorów rozprawy i prokuratora, ale nawet słuchającego ich sędziego Przemysława Kowalskiego.

Prokuratura zarzuciła Januszowi T., że nie miał prawa wydać zgody na zburzenie żydowskiej świątyni, do czego doszło w lipcu 2016 roku. Wczoraj sąd przesłuchał pięcioro ostatnich świadków.

Jak się okazało, Krzysztof Wiśniewski sporządził ekspertyzę stanu technicznego byłego domu talmudycznego bez przeprowadzenia oględzin budynku. Kiedy Włodzimierz Maciaszek poprosił go o jej wydanie, po prostu skopiował zapisy z opinii opracowanej ponad cztery lata wcześniej. W grudniu 2011 r. oceniał już stan tego samego obiektu, żeby właściciel mógł złożyć w magistracie wniosek o zwolnienie go z płacenia podatku od tego budynku, jako nienadającego się do użytkowania, a więc i nie przynoszącego dochodu.

Jak wyjaśnił, od czasu sporządzenia przez niego poprzedniej opinii obiekt stał pusty, a że nie prowadzono w nim żadnych prac remontowych, jego stan mógł się tylko pogorszyć. Wyjawił też, że ponieważ państwo Maciaszkowie są od wielu lat jego bliskimi znajomymi, za ekspertyzę nie wziął pieniędzy.

Jeszcze ciekawsze były wyjaśnienia świadka na temat przyczyn tak fatalnego – jak twierdził – stanu obiektu. Jako najważniejszą wymienił obniżenie się lustra wody w Warcie w wyniku uruchomienia przed laty zbiornika Jeziorsko. To zjawisko spowodowało osiadanie budynku, a jego skutki były o tyle poważniejsze, że – podobnie jak większość dziewiętnastowiecznych budynków w Koninie – postawiony został bez fundamentów, na warstwie kamieni połączonych zaprawą wapienną.

Nieco inne zdanie na temat jego stanu miała Anna Witczak, która na zlecenie miasta sporządzała wycenę tego samego gmachu. Choć przyznała, że nie oceniała jego stanu technicznego, to przypomniała, że aby mówić o konieczności rozbiórki, budynek musi być zniszczony przynajmniej w 75 proc.

Jeszcze bardziej sensacyjne były zeznania dwóch pań z konińskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Natalia Lipowczyk, która po zawieszeniu Janusza T., przejęła tymczasowo obowiązki kierownika delegatury, oświadczyła, że jej były szef miał prawo wydać decyzję o rozbiórce żydowskiej świątyni, a poza tym to – jej zdaniem – to nie był już żaden zabytek. Zdumiony sędzia zapytał, dlaczego mówi teraz zupełnie coś innego, niż mówiła w czasie śledztwa, kiedy twierdziła, że tylko Poznań mógł wydać decyzję, skutkującą rozbiórką bes medresz, a sam budynek miał dla Konina istotną wartość historyczną.

strona 1 z 2
strona 1/2
Urzędnicy pozwolili zburzyć, bo „zapomnieli”, że to był zabytek
1536778974-t846x7-dt-rozprawa2.jpg
1536778984-gxaktx-talmud1.jpg
1536778994-gn6zhx-talmud4.jpg
1536778995-z9flq1-talmud2.jpg
1536778995-9s6we3-talmud3.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole