Polityczne samobójstwo na inaugurację prezydenckiej kadencji?
KONIN JEST NASZ
Piotr Korytkowski dostał w drugiej turze wyborów ponad dwa razy więcej głosów niż w pierwszej. Tak jednoznaczny przepływ poparcia nie zdarzył się jeszcze w żadnej z dotychczasowych elekcji samorządowych w Koninie. Ale to nie wcale nie jest ostatnia z niespodzianek tegorocznych wyborów.
Kandydata Platformy Obywatelskiej poparło w pierwszej turze 7Â 490 osób (24,53 proc.). I był to wynik lepszy od osiągniętego przez Józefa Nowickiego nie tylko w tym roku (6Â 054), ale również cztery i osiem lat temu (odpowiednio 7Â 109 i 7 178). O wszystkim zadecydowała bowiem niezwykle wysoka jak na Konin frekwencja, bo jeszcze nigdy w historii konińskich wyborów samorządowych nie wzięła w nich udziału ponad połowa (51,5 proc.) osób do tego uprawnionych.
Ale dzisiaj są to już tylko ciekawostki historyczne, nas natomiast bardziej interesują źródła i konsekwencje zwycięstwa Piotra Korytkowskiego w tegorocznej drugiej turze.
W październikowym głosowaniu Zenona Chojnackiego poparło 9Â 305 wyborców, a dwa tygodnie później zagłosowało na niego o 3Â 299 osób więcej. Można chyba bez obawy o większą pomyłkę przyjąć, że znaleźli się w tym gronie głównie wyborcy Michała Kotlarskiego i Karola Kuznowicza, których było w sumie nieco ponad 4 tys. Natomiast większości zwolenników Józefa Nowickiego i Damiana Kruczkowskiego bliżej było raczej do Piotra Korytkowskiego. Jeśli przyjrzeć się liczbie głosów, jakie przepłynęły na kandydata Platformy między 21 października a 4 listopada, jasnym staje się, że bez poparcia grubo ponad połowy z 6 tys. zwolenników Józefa Nowickiego PO nie miałaby swojego prezydenta.
Po ogłoszeniu przez Kazimierza Pałasza, że konińska SLD popiera w drugiej turze Piotra Korytkowskiego, zapytałem prominentnego polityka Platformy, co obiecali im w zamian.
- Niczego im nie obiecywaliśmy - zapewnił mnie. - Oni byli w sytuacji bez wyjścia i musieli nas poprzeć!
Jeśli przyjąć te słowa za dobrą monetę, to w sytuacji, kiedy w Radzie Miasta mamy chwiejną równowagę - po dziewięcioro reprezentantów PiS i PO, trzech radnych SLD i dwóch z komitetu Michała Kotlarskiego - konińska Platforma Obywatelska i Piotr Korytkowski mają do wyboru trzy możliwe modele rządzenia. Pierwsze dwa to sojusz z resztkami SLD w Radzie Miasta lub z dużym klubem Prawa i Sprawiedliwości. Ten ostatni wariant wydaje się niemożliwy bardziej z powodu oporu centralnych władz obu partii, niż uwarunkowań lokalnych, ale faktem jest, że musiałby nastąpić jakiś cud albo - wręcz przeciwnie - kataklizm, żeby o takim rozwiązaniu można było rozmawiać poważnie.