Pracował przymusowo w Niemczech. Opowiada o tym w filmie
Ma 83 lata, ale doskonale pamięta swoje niełatwe dzieciństwo. Mieczysław Nieścior z Konina w czasie II wojny światowej wspólnie z rodziną był na robotach przymusowych w Niemczech. Niedawno wrócił w tamte strony. Wystąpił również w filmie dokumentalnym „Kronikarz”.
Mieczysław Nieścior urodził się 2 października 1935 roku w miejscowości Długi Kąt w powiecie biłgorajskim, województwo lubelskie. Kiedy miał 7 lat zmarł jego ojciec. Został z matką i dziadkiem. W 1942 roku Heinrich Himmler wydał rozkaz o pacyfikacji Lubelszczyzny.
- Ukrywaliśmy się po polach. Mieliśmy w lasach takie ziemianki i tam z całym dobytkiem żyliśmy przez pół roku. Kiedy przez dwa miesiące Niemcy nie wysiedlali, dziadek zdecydował, że wrócimy do domu. Wtedy okazało się, że Niemcy obstawili pięć wiosek i zabrali nas na wygon, takie pastwisko dla krów. Stamtąd poszliśmy na stacje i zapakowano nas w wagony bydlęce do obozu koncentracyjnego w Zamościu. Po trzech miesiącach przewieziono nas do obozu w Majdanku, a po kolejnych dwóch tygodniach wywieźli nas do Niemiec
– opowiada pan Mieczysław.
Siedmiolatek nie wiedział co się dzieje. Najważniejsze było dla niego, że był z bliskimi. Z mamą, dziadkiem i wujkiem trafili do niewielkiej miejscowości, blisko granicy ze Szwajcarią. U pierwszego gospodarza próbowano sprawdzić, czy są złodziejami. Podrzucano im pieniądze i papierosy. Po około roku pan Mieczysław trafił do innego gospodarza, gdzie - jak mówi - miał o niebo lepiej.
- On był restauratorem. Nie brakowało nam jedzenia. Jeździłem z gospodarzem, dawał mi powozić. A z jego córką chodziliśmy do sadu po owoce –
wspomina 83-latek.
Nie wiadomo dlaczego pan Mieczysław z matką trafił do obozu w Signen.
- Zostałem rozdzielony z matką. Byłem w baraku dla dzieci, gdzie moim zadaniem było palenie w piecu, a w międzyczasie jeździłem do mleczarni po mleko
– mówi Mieczysław Nieścior.
Chłopca z obozu udało się zabrać dziadkowi. Została w nim jednak jego matka, której dalsze losy poznał dopiero po wojnie.
- Jedni mówili, że żyje. Inni, że zginęła. Po zakończeniu wojny dziadek zdecydował, że wracamy do Polski. W 1946 roku matka napisała list do sąsiada, który nie został wysiedlony. Pytała, czy coś o nas wie. Okazało się, że mieszkała w Genewie w Szwajcarii i pracowała w przedszkolu. Napisaliśmy do niej list i po miesiącu do nas przyjechała
– opowiada pan Mieczysław.
Nastolatek pojechał na wakacje do wujka, który mieszkał w Białogardzie. Tam już został, skończył szkołę i zaczął pracę w elektrowni. Tam też poznał swoją przyszłą żonę. W 1955 roku wziął ślub, a w 1958 roku przyjechał do Konina, żeby tu pracować najpierw w Elektrowni Konin, a potem w Elektrowni Pątnów. Ciągle jednak myślał o tym, żeby zobaczyć jak zmieniło się miejsce, które pamięta z dzieciństwa. Niespodziewanie pan Mieczysław otrzymał list z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, z którą wcześniej skontaktował się Marcus Welsch. Niemiecki reżyser poszukiwał osób, które były na przymusowych robotach w III Rzeszy.
W marcu ekipa Marcusa Welscha pojawiła się w domu państwa Nieścior. To tu nagrano rozmowę z panem Mieczysławem, która stała się częścią filmu dokumentalnego „Kronikarz”. Na jego premierę, 83-latek wspólnie z żoną zostali zaproszeni do Singen.
- Zdziwiłem się, że trafiłem tam bez żadnego problemu. Pamiętałem nawet, gdzie jest pompa i gdzie domy, w których byłem
– wspomina pan Mieczysław.
- Kiedy poszliśmy na premierę filmu burmistrz Singen podziękował mi, że przyjechałem. A ja podziękowałem, że spełnił życzenie mojego życia
– dodaje.
Po projekcji filmu, koninianin został przedstawiony publiczności, która podziękowała mu gromkimi brawami.
- Ten film ma być taki naukowy dla pokoleń. Żeby to co było, nigdy się już nie powtórzyło
– mówi pan Mieczysław.