Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Trzecia siła w Radzie Miasta. Obywatele Konina zarejestrują stowarzyszenie

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

PILNE

Od godz. 13.30 wstrzymana z powodu awarii dostawa wody na ul. Karłowicza 5. Na czas przerwy będzie podstawiona cysterna.

LM.plWiadomościKleczew. Co się stanie z psami z przytuliska? Działacze alarmują

Kleczew. Co się stanie z psami z przytuliska? Działacze alarmują

Dodano: , Żródło: LM.pl
Kleczew. Co się stanie z psami z przytuliska? Działacze alarmują

Dokąd trafi jedenaście psów z przytuliska w Kleczewie? Działacze na rzecz zwierząt alarmują, że zwierzęta mogą zostać przekazane Jerzemu Harłaczowi, którego schronisko rok temu zostało zamknięte.

Bezdomne psy w Kleczewie tymczasowo trafiają do przytuliska prowadzonego przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Ich losem zainteresowała się Elżbieta Socha, inspektor ds. ochrony zwierząt, była prezes okręgu konińskiego stowarzyszenia Animals. Jak mówi, gmina chce przekazać psy Jerzemu Harłaczowi - byłemu radnemu z Białogardu, prowadzącemu schronisko dla zwierząt w tym mieście. - To schronisko było pod egidą Animalsów. Pan Harłacz ma wyroki w sądzie za znęcanie się nad zwierzętami. Bardzo często zdarzało się, że od gmin bierze zwierzęta z przytulisk, gmina mu płaci pieniądze i nie zawsze te psy trafiają na miejsce - przekonuje Elżbieta Socha.

Boje pomiędzy działaczami na rzecz praw zwierząt a Jerzym Harłaczem trwają od lat. W 2016 roku powiatowy lekarz weterynarii przeprowadził kontrolę w ośrodku prowadzonym przez Jerzego Harłacza. Nie stwierdzono uchybień dotyczących bezpośrednio dobrostanu zwierząt, ale lekarz wskazał na potrzebę remontu psich bud, przechowywania karmy w magazynie, czy konieczność wylania posadzek w dużych kojcach. Ponieważ właściciel tych zaleceń nie wykonał, schronisko zostało zamknięte.

Jerzy Harłacz od tej decyzji się odwołał, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w styczniu 2018 ją podtrzymał. Pomimo tego, zaraz po opuszczeniu sali sądowej, Jerzy Harłacz zapowiadał, że jego schronisko będzie działać dalej. - Mam gotowy wniosek, zaraz go złożę w Inspekcji Weterynaryjnej, o ponowne zarejestrowanie podmiotu, jako jednostki nadzorowanej. Taki lekarz nie robi łaski, musi mnie zarejestrować w terminie do 30 dni - mówił cytowany przez Radio Szczecin. I rzeczywiście, luka prawna powoduje, że nawet po zamknięciu jednego schroniska, można złożyć wniosek o otwarcie kolejnego.

- Byliśmy u burmistrza w Kleczewie. Prosiliśmy już w styczniu, żeby nie podpisywał umowy. Teraz podobno pan Harłacz przyjechał do niego do biura i błagał, niemal na kolanach, żeby podpisał z nim umowę, wypierał się wszystkich zarzutów - mówi Elżbieta Socha. - Prosiliśmy, by podpisał umowę z konińskim schroniskiem, bo tu psy mają większą szansę na adopcję. Burmistrz powiedział, że raczej nie podpisze z innym schroniskiem, bo pan Harłacz bierze minimalne stawki, więc jemu się to bardziej opłaca. 

Co na to Mariusz Musiałowski? Mówi, że Kleczew współpracował z Jerzym Harłaczem już wcześniej. - Nie wiem dokładnie od kiedy, ale pewnie od kilku lat. Gdy przyszedłem to już ta umowa funkcjonowała - informuje burmistrz Kleczewa. Zaznacza jednocześnie, że zarzuty skierowane w kierunku właściciela schroniska zna. - To powoduje, że na razie wstrzymujemy się i nie wysyłamy psów do niego. 

Gmina jest na etapie szukania nowego domu dla psów. Mariusz Musiałowski podkreśla, że nie jest to łatwe. - Nikt nas nie chce, a nawet jeśli chce, to za duże pieniądze - mówi burmistrz Kleczewa.

 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole