Fioletowe wzgórze nad Wartą. Tylko rozpuścić oczy i patrzeć

Lawendowy Ląd powstał z miłości do lawendy. - Zapach, kolor, kwiatostan – wymienia zalety Małgorzata Sikorska, która z mężem (Tomaszem) prowadzi plantację w Lądzie nad Wartą.

Widok ze wzgórza porośniętego lawendą jest oszałamiający. Rozpościera się na dolinę Warty aż po kres. Nad wszystkim unosi się zapach, który ma kojące właściwości. Lawendowy Ląd (w Lądzie, powiat słupecki) to oaza spokoju. Zaczęło się od pierwszych 100 krzewów. Lawenda lubi gleby suche, przepuszczalne i w takich miejscach pojawiły się pierwsze krzaczki. Plantacja jest na terenie nadwarciańskiego parku krajobrazowego.

- Rośliny interesowały mnie tylko w wazonie lub na talerzu, w żadnym wypadku nie mogły konkurować z literaturą i wiedzą o języku – tak pisze o sobie Małgorzata Sikorska. - Jednak los spłatał mi figla, gdy kilka lat temu odwiedziłam Prowansję i liczne tamtejsze sklepiki pełne aromatycznych, kolorowych, lawendowych produktów. Jeszcze wtedy byłam zakochaną w swoim zawodzie polonistką i pedagogiem specjalnym, a mimo to postanowiłam wszystko zmienić i – ku mojemu własnemu zdumieniu - jedną pasję zastąpiłam drugą. Od czasu, gdy sama posadziłam i pielęgnuję lawendowe krzewinki, nie potrafię się oderwać od tej pracy mimo zmęczenia lub złej pogody – dlatego co roku powiększam poletko i z dnia na dzień zyskuję pewność, że lawendowa przygoda to mój przepis na życie.

Jeszcze kilka lat temu była nauczycielką. Potem rodzina kupiła działkę z widokiem na rzekę. Najpierw na zboczu pojawiła się kwietna murawa, ale została zagłuszona przez chwasty. Polana została zaorana i wtedy pojawił się pomysł na lawendę. Wystawa południowa, nad rzeką, nachylenie zbocza jest dla lawendy bardzo korzystne. Pierwsze krzaczki są z 2015 roku. Od tamtej pory plantacja się sukcesywnie powiększa.

- W pierwszych i ostatnich tygodniach lata przed moim domem fragment lądu nad rzeką zachwyca widokiem tych niebieskofioletowych kwiatków. Całymi dniami pielęgnuję je, zbieram, suszę, komponuję, by ofiarować im drugie życie we własnoręcznie wykonanych ozdobach. Moje oczy widzą w nich nietuzinkowe upominki na różne okazje, a serce odgaduje, że lawenda to kwiat miłości. Swoim zachwytem chcę dzielić się z innymi, a wszystko po to, aby sprawiać przyjemność. Dla tych, których lawenda urzeka podobnie jak mnie, zachowuję zapach lata przez cały rok.

Oprócz bukietów i różnych dekoracji, w przydomowej pracowni pani Małgorzaty powstają wianki. W ubiegłym roku połowa plantacji, a w tym roku cała, przeznaczona będzie na olejek lawendowy i produkt z tego samego procesu destylacji czyli wodę lawendową. Zbiera się także susz do woreczków zapachowych. Poza tym w kuchni jest syrop lawendowy, czy lawenda w przyprawie do pierników.

- Cale życie kręci się wokół lawendy - mówi Małgorzata Sikorska. - Obecnie mamy ok. 2500 krzewów. Prowadzone są pod okiem męża, który ma wykształcenie rolnicze. Podpowiada jak lawendę traktować. A jak kwitnie to tylko oczy rozpuścić i patrzeć – zachęca właścicielka. Zdradza także, że pisze już programy na zajęcia warsztatowe dla zielonych szkół bo lawendą trzeba się dzielić.