Lekarze rodzinni krytycznie o rozporządzeniu Ministra Zdrowia
Lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia narzekają na biurokrację. Pod koniec czerwca weszło w życie rozporządzenie, które nakłada na medyków kolejne obowiązki.
Rozporządzenie Ministra Zdrowia określa zakres informacji przetwarzanych przez lekarzy, w tym sposób obliczania średniego czasu oczekiwania na udzielenie świadczenia, szczegółowy sposób rejestrowania tych informacji oraz ich przekazywania ministrowi, czy też NFZ.
– Z zawartych w Rozporządzeniu paragrafów, punktów i podpunktów rozpisanych na kilkudziesięciu stronach wynika, że biurokracja w polskiej ochronie zdrowia rośnie w zastraszającym tempie. Na lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej nakłada się coraz to nowe obowiązki. Od 1 lipca bieżącego roku mamy obowiązek raportowania „kolejek oczekujących” – czyli pierwszego wolnego terminu, każdego dnia do godziny 10.00, co przy braku kadr jest całkowicie nierealne. Od 1 stycznia 2020 roku każdy lekarz poz będzie miał obowiązek sprawozdawania wagi i wzrostu pacjenta, a także dane na temat używania wyrobów tytoniowych (co najmniej raz w roku). Tabela, którą trzeba będzie wypełnić, jest długa i bardzo szczegółowa (jakie papierosy pali, ile sztuk na dobę, czy z podgrzewanym tytoniem, czy nie, czy inne wyroby tytoniowe, jeśli tak to jakie!) – podkreślają lekarze PPOZ.
Zdaniem medyków, wprowadzane zmiany nie służą walce z biurokracją, a są jedynie przejściem z formy papierowej na elektroniczną.
– Kolejne nakładane na nas obowiązki to czasochłonne zbieranie gigantycznych danych, bez zasadnego celu i bez uwzględnienia związanych z tym kosztów, a przede wszystkim w krytycznie trudnej sytuacji kadrowej w POZ! - mówi Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Jak twierdzą lekarze rodzinni, wprowadzone zmiany są bezcelowe, kosztowne i nie służą poprawie systemu ochrony zdrowia.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.