Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWystawili za okno, przykładali pistolet do głowy, szantażowali

Wystawili za okno, przykładali pistolet do głowy, szantażowali

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Wystawili za okno, przykładali pistolet do głowy, szantażowali

Bycie działaczem nielegalnej opozycji w latach osiemdziesiątych łatwe nie było. Jej poczynaniom pilnie przyglądała się Służba Bezpieczeństwa, gotowa na wiele, byle zdobyć potrzebne informacje i sparaliżować aktywność solidarnościowego podziemia.

To niekoniecznie musiała być czysta fizyczna przemoc. Żeby nakłonić ludzi do uległości i współpracy tego rodzaju służby na całym świecie stosują najpierw szantaż i zastraszanie. Jeśli ktoś zdradzał współmałżonka czy miał słabość do hazardu, funkcjonariusz miał już na niego haka. Wtedy paszportu nie trzymało się w domu, tylko w urzędzie i przed każdym wyjazdem, trzeba było prosić o jego wydanie. Jeśli ktoś chciał studiować za granicą lub potrzebował kupić choremu dziecku lekarstwo, dostępne tylko w zachodnim świecie, esbek stawiał go przed alternatywą: podejmiesz współpracę albo paszportu nie dostaniesz.

Lubił bić pałką

Każdy przypadek był inny, więc pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów z procesów byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i milicji, którzy po 1989 roku stanęli przed sądem. - Najgorszy był Julian K. – mówił w grudniu 2003 roku jeden z poszkodowanych. - Wszyscy wiedzieli, że lubi bić pałką. Kiedy pierwszy raz uderzył mnie w plecy, nie wiedziałem, gdzie się znajduję.

Julian K. nie był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, pracował w pionie kryminalnym, ale – jak sam się chwalił – był wypożyczany „do mokrej roboty”. Jednemu z przesłuchiwanych pokazał najpierw plik zdjęć z ofiarami morderstw, po czym przeładował pistolet i zasugerował, że „o wypadek nietrudno”.

Typ spod ciemnej gwiazdy

Podobne metody stosował Leon W. – To typ spod ciemnej gwiazdy – mówiła na sali sądowej jedna z jego ofiar. – Kiedy mnie zatrzymali w połowie 1984 roku, byłem uczniem trzeciej klasy szkoły górniczej. Siedziałem prawie miesiąc i choć od tego czasu minęły już 22 lata, nadal pamiętam niemal każdą chwilę. Przesłuchiwali mnie Leon W. (na zdjęciu w białej marynarce) i Jan D. Różnie to wyglądało: czasem brali mnie na godzinkę w ciągu dnia, a innym razem znowu budzili w środku nocy i maglowali do rana. Wszystko, co robili, było obliczone na zastraszenie: Leon W. to przystawiał mi pistolet do skroni, to przypominał, że mam rodzinę i groził, że komuś z moich bliskich może się coś stać

strona 1 z 2
strona 1/2
Wystawili za okno, przykładali pistolet do głowy, szantażowali
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole