Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła

Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła

Dzisiaj mieszkańcy Konina mają najbliżej na miejską plażę w Gosławicach z dostępem do Jeziora Pątnowskiego. A gdzie jeździli na letnisko obywatele naszego miasta przed wojną?

Takich miejsc zapewne było więcej, ale najbliższe jezioro znajdowało się w Niesłuszu. I tam właśnie latem zwykł jeździć wraz z całą rodziną Zygmunt Włodarczyk, właściciel Fabryki Maszyn Rolniczych, mieszczącej się przy ulicy Słowackiego.

Gdzie zrobiono to zdjęcie?

Jedyną materialną pamiątką z tych wypraw, jaka się zachowała w rodzinnym archiwum, jest zdjęcie (fot. 1) z drugiej połowy lat dwudziestych XX wieku. Za kierownicą limuzyny, jaką mało kto mógł się wówczas w Koninie pochwalić, siedzi Zygmunt Włodarczyk, obok obaj synowie Stefan i Jerzy a z tyłu (pierwsza z lewej) jego żona Julianna.

O miejscu zrobienia tej fotografii wiemy tylko tyle, że jest to Niesłusz. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem to zdjęcie, pomyślałem o ulicy Leśnej, ale nie mam pojęcia, dlaczego. Kiedy za jakiś czas pojechałem w pobliże skrzyżowania tej ulicy z Okólną, niczego podobnego nie znalazłem. Nie wiem, skąd wzięło się moje skojarzenie, może został mi w pamięci podobny obraz sprzed wielu lat? Nie wiem. Czy ktoś potrafi rozpoznać, czyje domy znajdują się w tle?

Mogła to też być ulica Jeziorna, niegdyś ciągnąca się aż do Międzylesia, wzdłuż której biegł południowy brzeg jeziora Niesłusz. Już kiedyś je w tym cyklu opisywałem, więc krótko tylko przypomnę, że znajdowało się za domami ciągnącymi się po zachodniej stronie ulicy Przemysłowej. Miało kształt leżącej butelki, której szyjka sięgała parkingu za budynkiem Galerii nad Jeziorem (il. 2 i 3).

Kąpali się przy łące sołtysa

Jak opowiadają najstarsi mieszkańcy wsi, jezioro było głębokie a lustro wody znajdowało się jakieś dwa, może trzy metry poniżej poziomu gruntu. Stąd najdogodniejszy dostęp do wody był od strony łąki sołtysa, gdzie dno akwenu opadało w miarę łagodnie. Tam właśnie zwykle wszyscy chodzili się kąpać i zapewne również od tej strony przychodzili nad wodę państwo Włodarczykowie.

Czy Zygmunt Włodarczyk zabierał nad wodę wędki, nie wiemy. Jeśli wędkarstwo choć trochę go interesowało, mógł to robić, bo z wód Niesłusza wyławiano całkiem spore sumy, a więc musiały tam być i mniejsze ryby, którymi te drapieżniki zwykły się żywić. Tego się już nie dowiemy, bo w rodzinnym albumie państwa Włodarczyków nie zachowały się żadne zdjęcia z pobytów nad jeziorem Niesłusz.

Jezioro i metr mułu

Kiedy zamieszkałem w Niesłuszu w 1962 roku u rodziców mojego ojca, jeziora już tam nie było. Zostało wypompowane w 1952 roku (fot. 4), bo dyrekcja kopalni doszła do wniosku, że w ten sposób najszybciej dostanie się do węgla brunatnego. Ponieważ okazało się, że nad węglem pozostała jeszcze prawie metrowa warstwa mułu, której nie można usunąć czerpakami koparek, wydobycie mocno się opóźniło.

strona 1 z 3
strona 1/3
Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła
Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła
Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła
Wakacje nad jeziorem Niesłusz. Zboże zamiast bloków i kościoła
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole