Autobus konińskiego PKS-u stanął w ogniu. Tabor jest wysłużony
Płonący tył autobusu PKS wyglądał dramatycznie. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ubiegłotygodniowy pożar wywołał dyskusję o taborze, jakim dysponuje konińska spółka.
W miniony czwartek między godziną 7.00, a 8.00 autobus PKS, który zabierał między innymi młodzież jadącą do szkoły z gm. Ślesin, stanął w ogniu. Jak relacjonuje jedna z pasażerek, autobus zaczął się dymić na wysokości miejscowości Kępa.
- Kierowca zwrócił na to uwagę, ale jechał dalej. Przyjął pasażerów w Piotrkowicach i na wysokości bazyliki czuć było, że dzieje się coś niedobrego. Wpadł w panikę, cały tył płonął. Kierowca zaparkował w zatoczce i nie wydał żadnego komunikatu. Ludzie sami zaczęli wysiadać – opowiada pasażerka. - Dla mnie to jest niedopuszczalne. Większość tych autobusów nie powinna być dopuszczona do ruchu drogowego – dodaje.
Z informacji przedstawionych przez straż pożarną wynika, że zapaliła się instalacja komory silnika. Sebastian Andrzejewski, rzecznik Komendy Miejskiej PSP podkreślił, że kierowca opanował sytuację gaśnicą, ale na miejscu były dwie jednostki z Konina i Lichenia.
- Pożar wyglądał dramatycznie, ale zniszczenia wbrew pozorom nie są duże – mówi Katarzyna Rosiak, kierownik do spraw obsługi komunikacji pasażerskiej PKS w Koninie. - Rozmawiałam z kierowcą po tym zdarzeniu. On zrobił wszystko co mógł. Zadbał przede wszystkim o bezpieczeństwo pasażerów. Sam biegał z gaśnicą. Nikt z pasażerów nie wpadł na to, żeby pomóc, pójść do straży w Licheniu i powiedzieć. Kierowca sam pobiegł do strażaków, którzy ugasili pożar – dodaje.
Jak podkreśla Katarzyna Rosiak, autobusy PKS co pół roku przechodzą kontrolę techniczną.
- Jak mamy wątpliwości to wysyłamy na ścieżkę diagnostyczną. Nie odważylibyśmy się wypuścić w trasę niesprawnego autobusu - mówi Katarzyna Rosiak. - Co roku wymieniamy 10 procent floty. Likwidujemy najstarsze i w to miejsce wchodzą nowsze pojazdy. Tylko w tym roku kupionych zostało 11 autobusów – dodaje.
Flota PKS-u liczy obecnie 149 autobusów. Jak mówi wiceprezydent Paweł Adamów, koniński PKS jest jednym z największych w kraju.
- Ten tabor jest wysłużony. Prezes na bieżąco monitoruje rynek w całej Europie i kiedy trafia się okazja to kupuje autobusy. Miasta nie stać na to, żeby w znacznej mierze tabor PKS odnawiać, dofinansowywać, wnosić aportem. Nie chcielibyśmy z budżetu miasta w większym stopniu unowocześniać taboru PKS, kiedy ogromne zapotrzebowanie jest w MZK. Ze spółką PKS nie mamy problemów. Ona w zasadzie funkcjonuje w oderwaniu od miasta. To nasza spółka, która świadczy usługi dla ościennych gmin i powiatów. Nie musimy do niej dopłacać. Ona sama utrzymuje się z biletów i dotacji z gmin – mówi Paweł Adamów. - Teraz dużo mówi się o Platformie Węglowej i specjalnych środkach. Złożyliśmy wniosek na 50 autobusów dla PKS. To projekt międzypowiatowy transportu publicznego, więc nie jest tak, że w ogóle tych środków nie szukamy – dodaje.
Wiceprezydent Konina podkreśla jednocześnie, że w ostatnim czasie zarówno PKS jak i MZK było kontrolowane przez inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego i w żadnym z autobusów nie stwierdzono uchybień.