Po co komu maseczka ochronna i jak ją samodzielnie zrobić?

Choć na ulicach Konina rzadko można spotkać kogoś w maseczce ochronnej na twarzy, w sklepach i aptekach ich nie ma. Dlatego wiele osób szyje je samodzielnie. Podpowiemy jak to zrobić, ale i spróbujemy wyjaśnić, czy jej noszenie przez osoby zdrowe ma jakikolwiek sens.

Polskie ministerstwo zdrowia zaleca, żeby maseczki ochronne nosiły „osoby chore, opiekujące się chorymi, personel medyczny pracujący z pacjentami podejrzewanymi o zakażenie koronawirusem”. Apel do osób zdrowych, żeby z maseczek raczej zrezygnowały, wynika jednak przede wszystkim z faktu, że dotkliwie brakuje ich dla personelu medycznego.

Tak jest również w Koninie, gdzie mieszkańcy – głównie za pośrednictwem Facebooka – organizują się, by nieść pomoc szpitalowi, na przykład poprzez grupę „Rezerwa środków dezynfekcji/rękawiczek/maseczek dla konińskich medyków”.

Czy noszenie maseczki ochronnej faktycznie nic nie daje zdrowemu człowiekowi? Zacznijmy od tego, że nikt nie może być pewien swojego zdrowia. Okres wylęgania choroby trwa do dwóch tygodni i przez cały ten czas każdy z nas może nieświadomie rozsiewać wokół siebie wirusa. A może się przecież i tak zdarzyć, że nosząc w sobie koronawirusa, nie będziemy mieli żadnych objawów chorobowych lub tylko niektóre i to w niewielkim natężeniu.

O ile do tej pory mogliśmy zakładać, że niebezpieczeństwo zarażenia się nim w Koninie jest znikome, to od czasu zdiagnozowania koronawirusa u pacjenta w konińskim szpitalu, prawdopodobieństwo takiego zdarzenia znacznie wzrosło. Wielu internautów słusznie podnosi argument, że w krajach, gdzie maseczek ochronnych używano powszechnie, jak Chiny czy Korea Południowa, pandemię udało się zahamować. Obserwując w telewizji ulice azjatyckich miast, na których nie było widać osoby bez maseczki, odczuwałem podziw dla ich dyscypliny. Bo taki widok to również komunikat dla otoczenia: „troszczę się o ciebie, nie zarażam”. To daje poczucie bezpieczeństwa.