Przychodnie pękają w szwach

Konińskie przychodnie pękają w szwach. Lekarze każdego dnia przyjmują po kilkudziesięciu pacjentów. Ich liczba często przekracza możliwości doktorów.

- Jesteśmy w stanie przyjąć 30-35 chorych. Od tygodnia zgłasza się ich ponad pięćdziesięciu. Żeby wszystkich zbadać, zostajemy po godzinach – mówi Grażyna Bukowska, kierownik przychodni „Starówka” w Koninie.

Od lutego do marca trwa okres wzmożonej zachorowalności na przeziębienia i grypy. Infekcje wirusowe wynikają ze złej diety oraz leczenia się tzw. domowymi sposobami. Lekarze denerwują się, że nierozsądni pacjenci wykorzystują w tym celu dostępne bez recepty środki, które tak naprawdę nic nie dają i zgłaszają się do nich dopiero po kilku dniach, kiedy choroba jest już zaawansowana.

W największej konińskiej przychodni, pacjentów przyjmuje pięciu pediatrów i siedmiu internistów. Jak mówi Elżbieta Woźnicka, kierownik „Med-Alko”, mimo mnóstwa pracy, nie zdarza się, żeby ktokolwiek nie został zbadany. Podobnie jest w przychodni działającej w starej części miasta. W ostatnim tygodniu większość pacjentów zgłasza się tam już z powikłaniami niedoleczonych infekcji. Przeważają zapalenia płuc i oskrzeli.

- Nawet w przypadku przeziębienia, zalecamy przynajmniej tygodniowe zwolnienie. Nie można bagatelizować choroby, bo potem dochodzi do niepotrzebnych powikłań. Pacjenci jednak nie stosują się do naszych zaleceń. Boją się stracić pracę i nie chcą brać od nas zwolnień lekarskich. Chodzą przeziębieni i rozsiewają zarazki. Każdy mądry szef powinien sam wygonić takiego delikwenta do lekarza – mówi Grażyna Bukowska.

W okresie wzmożonej zachorowalności, lekarze zalecają przede wszystkim unikanie takich miejsc jak targi, czy autobusy. Tam bowiem o złapanie infekcji jest najłatwiej. Ponadto zwracają uwagę na stosowanie bogatej w warzywa i owoce diety oraz zażywanie leków uodparniających, np. witaminy C. Profilaktycznie warto też zaszczepić się przeciwko grypie.