Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKaretki nie są przychodniami na kółkach! Ratownicy medyczni mają dość

Karetki nie są przychodniami na kółkach! Ratownicy medyczni mają dość

Dodano: , Żródło: LM.pl
Karetki nie są przychodniami na kółkach! Ratownicy medyczni mają dość
służba zdrowia

Ból głowy, zdrapany strup, szczypanie oczu, czy złe samopoczucie od trzech tygodni. Między innymi do tego jeżdżą teraz karetki pogotowia. – Mamy dość! – mówią konińscy ratownicy.

O prawie 100 procent więcej wyjazdów na dobę, przyjmowanie przez dyspozytorów wszystkich zgłoszeń nie mających nic wspólnego z ratowaniem życia, a także absurdalnie ustalane trasy dla karetek pogotowia. To, po upływie blisko czterech miesięcy od wprowadzenia rewolucji w systemie ratownictwa medycznego, wytykają rządzącym pracownicy służby zdrowia.

– Nie wiem jak długo system to jeszcze uciągnie. Zabraknie w końcu karetek i ktoś umrze – mówi jeden z ratowników Wielkopolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego w Koninie, który chce pozostać anonimowy.

Do października ubiegłego roku w Wielkopolsce działały dwie dyspozytornie medyczne, które „obsługiwały” całe województwo: w Koninie i Poznaniu. Na skutek nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym z czerwca 2018 roku, dyspozytornie miały zostać „upaństwowione”. Najpóźniej do 1 stycznia 2022 roku wojewodowie (z wyjątkiem województwa śląskiego i mazowieckiego) mieli utworzyć i zorganizować jedną dyspozytornię. W Wielkopolsce została ona zlokalizowana przy ul. Wiśniowej w Poznaniu, w budynku należącym do Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Od 1 października dyspozytorzy medyczni zatrudnieni na podstawie umowy o pracę stali się pracownikami urzędu wojewódzkiego. Konińscy dyspozytorzy w większości zrezygnowali z tej możliwości.

– Skoncentrowanie dyspozytorni do jednej zlokalizowanej w Poznaniu spowodowało brak zainteresowania dotychczasowych pracowników dyspozytorni medycznej w Koninie do pracy w strukturach nowej dyspozytorni zlokalizowanej prawie 100 km od ich miejsca zamieszkania i z osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę na przejście z mocy ustawy, zdecydowały się dwie osoby – informuje Dawid Pius z biura prasowego wojewody.

Obecnie w poznańskiej dyspozytorni pracuje 65 osób. Zdaniem konińskich ratowników braki kadrowe są jedną z przyczyn złego stanu ratownictwa medycznego w Wielkopolsce.

– Ludzie dzwoniąc pod 999 lub 112 powinni się dodzwaniać do Poznania, ale tak nie jest. Ze względu na zbyt małą liczbę dyspozytorów, dodzwaniają się do Kielc, Łodzi, Warszawy, czy Radomia. Te połączenia krążą po całej Polsce – mówi ratownik medyczny z Konina. – Urząd wojewódzki przejmując dyspozytornię nie miał pełnej kadry, a upierali się, że idą w dobrym kierunku. Teraz wysyłają nas do wszystkiego. Jeździmy do kataru, bólu kolana od dwóch tygodni, do wszystkiego do czego nie zostało stworzone Państwowe Ratownictwo Medyczne! – dodaje oburzony.

Inny ratownik, tweetujący jako „Martinus” wymienia swoje przykładowe wizyty tylko z jednego dyżuru: „1. Wysokie ciśnienie 140/90. Źle się czuję. 2. Szczypanie oczu. 3. Od 3 tygodni źle się czuję. I najważniejsze - syndrom wyższości i wszechmogości dyspozytorów. Szkoda że w tym wszystkim brak jest jakości”.

Ratownicy podkreślają, że jednym z powodów wzywania ich do wszystkiego są ograniczone przyjęcia pacjentów przez lekarzy rodzinnych.

– Lekarze udzielają porad przez telefon, przepisują antybiotyk przez telefon, a pacjenta trzeba zbadać. Jak ludzie nie mają pomocy w przychodni to dzwonią po pogotowie. Przyjedzie ratownik, zbada, wypisze receptę i zaradzi na wszelkie problemy - mówią. - Nieoficjalnie wiemy, że dyspozytorzy mają przyjmować wszystkie zgłoszenia, żeby nie było skarg. Jak zostało przyjęte to musi tam jechać karetka – dodają.

Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu temu zaprzecza.

- Na podstawie przeprowadzonego wywiadu medycznego dyspozytor przyjmujący podejmuje decyzję o: przyjęciu zgłoszenia – w przypadku gdy podejrzewa stan nagłego zagrożenia zdrowotnego lub odmowie przyjęcia zgłoszenia – w przypadku gdy stwierdza brak stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego. W momencie przeprowadzania wywiadu medycznego dyspozytor medyczny nie widząc pacjenta musi podjąć decyzję wyłącznie na podstawie kierowanych do niego słów co znacząco utrudnia często ocenę sytuacji. Każdy zadysponowany wyjazd zespołu ratownictwa medycznego jest potencjalnym stanem zagrożenia zdrowotnego, jednakże dopiero na miejscu członkowie zespołu mogą ocenić stan faktyczny pacjenta co odnotowują w dalszym ciągu postępowania w karcie medycznych czynności ratunkowych – informuje Dawid Pius. - Dyspozytor podejmując decyzję o wysłaniu zespołu kieruje się przede wszystkim dobrem pacjenta – dodaje.

Na przesłane do Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu pytanie, dlaczego w takim razie ratownicy skarżą się na wyjazdy do bólu głowy, czy zdrapanego strupa, odpowiedziano nam jedynie: „ Wskazano przypadki bez danych umożliwiających ich weryfikację, jednak gdyby faktycznie miały miejsce, to trudno uznać za stan nagłego zagrożenia zdrowotnego dlatego zakładając, że pacjent nie przekazał dyspozytorowi medycznemu nieprawdziwych informacji o swoim stanie zdrowia (np. występujący silny nagły ból głowy lub np.  ból promieniujący) , nie powinien zostać do niego skierowany ZRM. W żadnym z toczących się postępowań nie stwierdzono takich przypadków”.

Konińscy ratownicy na weryfikację nie czekają. Wiedzą z czym spotykają się podczas każdego dyżuru. Pod koniec 2021 roku przesyłając sobie noworoczne życzenia wysyłali statystyki, z których wynika, że w listopadzie 2020 roku mieli od 20 do 37 wyjazdów na dobę, a w listopadzie 2021 roku od 27 do 60 wyjazdów na dobę.

– Zakończmy ten przykry rok, w którym zniszczono ratownictwo w województwie wielkopolskim i to w dodatku przez włodarzy – pisał jeden z konińskich ratowników.

– Rządzący uważają, że jest dobrze i wszystko działa. Nikt się nie chce przyznać do błędu. Nie wiem jak długo ten system to uciągnie. Karetek w końcu zabraknie i ktoś umrze, a wina będzie nasza! My powinniśmy jeździć tylko do stanów zagrożenia życia. Nie jesteśmy przychodniami na kółkach! – podkreśla inny.

Urząd wojewódzki zaznacza, że w celu wsparcia systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wojewoda zdecydował o uruchomieniu kolejnych ośmiu zespołów wspierających PRM.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole