III liga. Postawili się liderowi, zadecydowały kary w końcówce
Jeszcze do przerwy meczu Startu Konin z APR Poznań szykowała się niezła niespodzianka, koninianie z liderem III ligi prowadzili bowiem 12:9. Ostatecznie górą jednak byli poznaniacy.
W sobotnim meczu siódmej kolejki III ligi Start podejmował APR Poznań, lidera tabeli. Poznaniacy mecz zaczęli kiepsko, dwie kary z rzędu złapał Damian Wójkiewicz, co pozwoliło Startowi wyjść szybko na prowadzenie. Później to gospodarze grali w osłabieniu, najpierw na ławce usiadł Janusz Kostrzewa, a później Tomasz Lorencki i APR doprowadził do remisu 5:5, a następnie sam wyszedł na prowadzenie.
Decydująca dla wyniku pierwszej połowy była jednak końcówka. Zawodnicy Dariusza Pietrzyka zanotowali w niej cztery bramki z rzędu, bardzo dobrze bronili, a goście mieli problemy ze skutecznością i rozgrywaniem akcji w ataku. Poskutkowało to wygraną Startu 12:9.
Po zmianie stron poznaniacy dość szybko wyrównali i przez kolejne kilkanaście minut oba zespoły prowadziły bardzo wyrównaną grę. Znów kluczowa była końcówka, ale tym razem lepiej spisali się w niej goście. Od 52. minuty do końca spotkania gospodarze nie byli w stanie ani razu trafić do siatki rywali, ale i APR rzucał rzadko. W 58. minucie goście prowadzili tylko 21:19 i jeszcze wszystko było możliwe.
Wtedy jednak Start złapał podwójną karę - czerwoną kartkę otrzymał Kamil Nadlewski, a na ławce usiadł Marcel Urbański. To nie mogło skończyć się inaczej, jak zwycięstwem gości. Poznaniacy w przewadze rzucili trzy bramki i wygrali mecz 24:19.
Była to trzecia porażka konińskiej drużyny w tym sezonie. Pomimo przegranej Start jak na razie utrzymał piąte miejsce w tabeli z dorobkiem siedmiu punktów. Kolejny mecz dopiero 24 stycznia, będzie to zaległe spotkanie ze Stalą II Gorzów Wlkp.
Start Konin - APR Poznań 19:24 (12:9)
Start Konin: Przemysław Hejna - Olgierd Piaskowski (5), Adrian Grzelka (3), Dominik Urbański, Kamil Nadlewski (1), Tomasz Lorencki (3), Janusz Kostrzewa (1), Krzysztof Skorupiński (2), Eryk Szudrowicz, Marcel Urbański (4), Zbigniew Jarecki.
fot. archiwum