Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKapłanów i zakonników wypychano z domów wśród obelg i złorzeczeń

Kapłanów i zakonników wypychano z domów wśród obelg i złorzeczeń

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Kapłanów i zakonników wypychano z domów wśród obelg i złorzeczeń
Konińskie Wspomnienia

Mam wrażenie, że Koniniana czytam od zawsze, tymczasem właśnie okazało się, że stuknęło im... dwadzieścia lat! I przez cały ten czas były dla mnie - obok Rocznika Konińskiego - jednym z najważniejszych źródeł wiedzy o przeszłości Konina.

To właśnie z pierwszego numeru Koninianów dowiedziałem się o niezwykłym wydarzeniu z 1441 roku, kiedy dwaj delegaci konińskiej rady przerwali mszę, odprawianą właśnie w kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja. Pamiętam do dzisiaj swoje zaskoczenie i zafascynowanie faktem, jak niezwykle ciekawe wydarzenia kryje historia Konina.

Radni weszli na ołtarz

Tę akurat opisywał tekst wyszperany przez Lecha Hejmana, ówczesnego dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie i jednego z inicjatorów powołania do życia Koninianów. I tutaj mamy następną ciekawostkę, której wagę możemy docenić dopiero współcześnie, bowiem wspomnianą wyżej historię zachował dla potomnych ks. Jan... Korytkowski, który w 1880 roku sporządził przypis do opisu miasta Konina w „Liber beneficiorum archidiecezji gnieźnieńskiej opr. przez Jana Łaskiego”.

Historia znana jest jako „zatarg mieszczan z proboszczem”, a dotyczy skargi, jaką w owym czasie złożył na konińskich mieszczan tutejszy proboszcz Jakób z Grąd Grądzki. Jan Korytkowski opisał to tak:

„Gdy ustanowił w Koninie nauczycielem zdatnego kapłana dla nauczania kleryków i do posługi kościelnej, Maciej, prokonsul, konsulowie (czyli burmistrz i rajcy konińscy - dop. RO) i inni mieszkańcy miasta, rozgniewani za to, że ich nie pytał o radę, w niedzielę przed uroczystością Wniebowzięcia NMP zebrawszy się, wysłali do proboszcza właśnie nabożeństwem zajętego dwóch delegatów, którzy nie zważając ani na ich świętość, ani nabożeństwo, przystąpiwszy do ołtarza, zapytali, dlaczego powołał bez ich rady nowego rektora szkoły”.

Wypchnięto ich wśród obelg

W relacji nie jest to napisane wprost, ale można się domyślać, że proboszcz nie chciał z niczego się tłumaczyć ani zmienić swojej decyzji, skoro zaraz po opuszczeniu kościoła przez delegację wszyscy radni zebrali się i razem z burmistrzem postanowili, że od tej chwili „żadnemu z nich (mieszkańców Konina - dop. RO) nie wolno dawać jakiejkolwiek jałmużny któremukolwiek księdzu, ani nawet sprzedawać mu żywność i napoje pod karą 60 groszy i więzienia za każde tego zakazu przestąpienie”.

Wieść o zakazie błyskawicznie rozpowszechnili po mieście woźni, a skutek tego był taki, że - jak dalej donosi dokument - „kapłani i zakonnicy, których naówczas było w Koninie nie mało, wyszedłszy tego samego dnia po zwykłe jałmużny, z których się jedynie utrzymywali, nigdzie ani kawałka chleba nie otrzymali”.

Że nie był to w społecznym odbiorze konflikt z proboszczem jedynie miejskich urzędników, świadczy opis towarzyszących odmowom wydarzeń: „z wielu nawet domów wypchnięto ich wśród obelg i złorzeczeń lub domy przed nimi zamykano”.

Sto dukatów kary

Dla proboszcza to był potężny cios, co wynika z dalszego ciągu relacji: „Z płaczem i narzekaniem zgromadzili się wszyscy duchowni do proboszcza, prosząc o pożywienie, którego im nie odmówił, ale nadal sam utrzymać ich żadną miarą nie mógł i dlatego większa ich część rozeszła się po kraju, szukając przytułku i utrzymania. Starszyzna miasta, nie kontentując się tą zemstą na niewinnych wywartą, wpadłszy tego samego dnia do szkoły, pod groźbą śmierci zmusiła rektora jej, że ją natychmiast opuścił i wydalił się z miasta”.

Wszystko to proboszcz skrupulatnie w swojej skardze do władzy duchownej opisał i zażądał dla zuchwalców kary „najmniej po 100 dukatów”. Sprawę rozstrzygał sąd polubowny, składający się z prałatów i kanoników gnieźnieńskich, który orzekł, „że prawo obsadzania posady rektora szkoły na wieczne czasy należy do proboszczów”. O karze, jaką obłożono mieszczan, ksiądz Korytkowski już nie napisał.

strona 1 z 3
strona 1/3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole