Łoś dał do myślenia
Miasto kupi broń Palmera i podpisze umowę z lekarzem weterynarii, który będzie mógł z niej korzystać. To wnioski jakie wyciągnięto po akcji ratowania łosia na ul. Reformackiej, która skończyła się kompromitacją decydentów.
Ranny łoś pojawił się w starej części Konina blisko dwa tygodnie temu. Zwierzę weszło na jedną z posesji, z której nie umiało się wydostać. Na miejscu pojawili się strażacy, przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, Straż Miejska, policja, urzędnicy magistratu i Powiatowy Lekarz Weterynarii. Przez ponad sześć godzin trwało ustalanie co zrobić ze zwierzęciem.
Kiedy było wiadomo, że potrzebny jest weterynarz posiadający broń z nabojami usypiającymi, okazało się że takiego w okolicy nie ma. Ostatecznie, zainterweniowały władze województwa i na ul. Reformacką przyjechał lekarz weterynarii z Poznania.
Łosia nie udało się uratować, ale jego dramat stał się przyczynkiem do rozmów o przygotowaniu samorządów i decyzyjności w takich sprawach w całej Wielkopolsce.
W Koninie z prezydentem Józefem Nowickim rozmawiał o tym Wojewódzki Lekarz Weterynarii. - Okoliczności sprawy zostały wyjaśnione. Wyjaśniliśmy też sobie powinności prawne jakie muszą być brane pod uwagę przy rozstrzyganiu tej sprawy – mówi Józef Nowicki. - Podjąłem decyzję, że w najbliższym czasie wydział gospodarki komunalnej i zarządzania kryzysowego spowodują, że zostanie zawarta indywidualna umowa miasta z lekarzem weterynarii. Będzie on dysponował odpowiednią bronią i uprawnieniami, a my będziemy płacić mu za gotowość do świadczenia usługi. Jeśli cokolwiek wydarzy się z dzikim zwierzęciem na terenie miasta, ten lekarz będzie miał obowiązek podjąć odpowiednie czynności. Takiej umowy miasto do tej pory nie miało.
Rozważany jest jeszcze inny wariant. W przypadku kiedy żaden z konińskich weterynarzy nie zgodzi się podpisać umowy z miastem, broń Palmera trafiłaby do Straży Miejskiej. - Musielibyśmy uzyskać pozwolenie i broń byłaby na stanie Straży Miejskiej. Wtedy zawarlibyśmy tylko umowę z lekarzem, który decydowałby o tym jakiej dawki użyć i w jakich okolicznościach można z tej broni skorzystać – mówi Józef Nowicki. - Pierwszy wariant jest jednak najrozsądniejszy i ku niemu będziemy zmierzać.
Prezydent podkreślił również, że na tym sprawa łosia się nie kończy. Pojawili się bowiem świadkowie, którzy stwierdzili że zwierzę zostało spłoszone. - Jakaś osoba zaingerowała w trasę łosia. Sprokurowanie tego co się dzieje, a potem poinformowanie służb było działaniem bardzo nieodpowiedzialnym i ten człowiek poniesie konsekwencje. Zamierzamy zgłosić ten fakt na policję, żeby wszczęto śledztwo w tej sprawie. Mam nadzieję, że te nowe wątki wyjaśnią dlaczego zwierzę tak ucierpiało – powiedział prezydent Nowicki.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.