Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościMaciej Nowicki zastępcą prezydenta. Ale którego?

Maciej Nowicki zastępcą prezydenta. Ale którego?

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Maciej Nowicki zastępcą prezydenta. Ale którego?
Konin jest Nasz

Pół roku temu, już po ogłoszeniu wyniku wyborów parlamentarnych, pisałem, że wobec wygranej koalicji demokratycznej to Piotr Korytkowski ma największe szanse na zwycięstwo w wyborach na prezydenta Konina. Ale czy to oznacza, że wynik drugiej tury jest już przesądzony?

Szanse Roberta Popkowskiego wydają się większe, jeśli wziąć pod uwagę, że obaj kandydaci komitetów lewicowych zdobyli w Koninie aż 7734 (30,03 proc.) głosów, a więc więcej niż reprezentant PiS. A wielu z dawnych zwolenników Sojuszu Lewicy Demokratycznej głosuje dzisiaj na PiS lub jest ona dla nich partią drugiego wyboru. Jeśli Maciej Nowicki, który 7 kwietnia zgarnął jedną piątą (5 360) wszystkich głosów, porozumie się z Piotrem Korytkowskim lub Robertem Popkowskim i zostanie kandydatem na wiceprezydenta, część z jego wyborców poprze zapewne ten układ i zagłosuje za nim.

Nie da się jednak dzisiaj w prosty sposób przykładać do obecnej sytuacji tego, co Józef Nowicki - ojciec Macieja – zrobił w 2010 roku, ogłaszając przed drugą turą sojusz z dwoma przegranymi wówczas kontrkandydatami. Formalne podobieństwo istnieje, bo Marek Waszkowiak był wtedy – podobnie jak Robert Popkowski – kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, ale obaj panowie są politykami nie tylko z kompletnie różnych półek, ale również z odległych od siebie części tak zwanej Zjednoczonej Prawicy.

Robert Popkowski wywodzi się bowiem z Suwerennej (dawniej Solidarnej) Polski, a więc antyeuropejskiego ugrupowania Zbigniewa Ziobry, które na swoich sztandarach niesie sprzeciw wobec wszystkiego tego, co jest istotą lewicowych programów. W praktyce sprowadza się to do zwalczania zarówno przez samego kandydata, jak i nieustannie występującego u jego boku byłego już radnego Jacka Kubiaka – przynajmniej na Facebooku – czerwonej i tęczowej zarazy. I nawet jeśli Maciej Nowicki i jego ludzie dla uzyskania politycznych korzyści byliby gotowi to przełknąć, to jakaś część jego wyborców takiego posunięcia nie zaakceptuje i 21 kwietnia pozostanie w domu. Dlatego sądzę, że Maciej Nowicki nie poprze kandydata PiS na prezydenta Konina, ani nie wejdzie z nim w żaden układ. Ale stanowisko w tej sprawie ogłosi dopiero „w przyszłym tygodniu na briefingu prasowym”, jak mi napisał w odpowiedzi na moje pytanie, czy „dopuszcza poparcie w drugiej turze Roberta Popkowskiego?”.

Czy udzieli w takim razie poparcia Piotrowi Korytkowskiemu? Nawet nie zadałem mu takiego pytania, bo również na nie nie udzieli odpowiedzi nikomu, dopóki toczą się rozmowy jego komitetu z konińską Platformą Obywatelską. Jestem natomiast przekonany, że osiągną porozumienie, bowiem zarówno jedni, jak i drudzy są pod ścianą, a najwięcej mają do stracenia ludzie Piotra Korytkowskiego. Wiedzą przecież doskonale, że od 2015 roku wszystkie wybory parlamentarne w Koninie Platforma Obywatelska z PiS-em przegrywała. 15 października poparło ją bowiem 12 298 (31,14 proc.) głosujących, przy 13 856 (35,09 proc.) wskazań na PiS. I są to wyniki dla partii Piotra Korytkowskiego lepsze niż w 2019 roku, kiedy różnica między obiema partiami sięgała 4,5 tys., a w procentach 42 do niespełna 28.

Mamy więc wszelkie dane, aby sądzić, że do porozumienia obu komitetów dojdzie i 21 kwietnia to Piotr Korytkowski zostanie prezydentem. Jednak stuprocentowej pewności, że tak właśnie będzie, nie ma. Bowiem porozumienie liderów to jedno, a zachowania wyborców – drugie. Wszystko zależy od tego, jak bardzo wyborcy lewicy mają dość zarządzania Koninem przez ekipę Piotra Korytkowskiego i czy ich niechęć do niego jest większa od obaw o kształt rządów pod kierunkiem Roberta Popkowskiego z Suwerennej Polski. Bo istnieje niebezpieczeństwo, że część z nich postanowi pozostać w domu.

Podobnie mogą się zachować wyborcy pozostałych pozapartyjnych kandydatów, którzy ciążą – zarówno Michał Kotlarski, jak i Jakub Eltman – ku centrum politycznego spektrum. Dla nich skrajnie prawicowy Robert Popkowski może być nie do zaakceptowania (tylko Tomasz Klapsa udzielił mu wsparcia), ale też nie wiadomo, czy nie będą chcieli uniknąć dokonywania wyboru – jak często można usłyszeć – między dżumą i cholerą. A jeśli będzie ich zbyt wielu, mimo porozumienia między kandydatami, Piotr Korytkowski może jednak przegrać.

Takie z kolei rozwiązanie miałoby tę zaletę, że ekipa Roberta Popkowskiego miałaby przeciwko sobie bardzo silną opozycję w Radzie Miasta z dziesięciorgiem radnych z Koalicji Obywatelskiej i czworgiem lewicy.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole