Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościMieszkańcy Górniczej są naprawdę wściekli, mówi radna Barbara Musiał

Mieszkańcy Górniczej są naprawdę wściekli, mówi radna Barbara Musiał

Wybory 2024

Dodano:
Mieszkańcy Górniczej są naprawdę wściekli, mówi radna Barbara Musiał
Wybory 2024

Całe życie, również w poprzednim ustroju, pracowała na swoim. Jako radna Barbara Musiał woli załatwiać konkretne ludzkie sprawy. Jak problemy z parkowaniem mieszkańców ulicy Górniczej, przy której mieszka.

Urodziła się w starej części Konina, ale od lat mieszka na prawym brzegu Warty – w najstarszym bloku nowej części miasta. Dlatego najbliższe jej są problemy mieszkańców pierwszych osiedli, ulic Górniczej, Energetyka, Kolejowej i ich najbliższego otoczenia. Ostatnio na przykład w okolicach Kolejowej zaostrzyły się problemy z parkowaniem. W odczuciu mieszkańców ma to związek z otwarciem Dekady. Trudno zrozumieć, dlaczego, skoro pod parkiem handlowym można za darmo zostawić samochód przez godzinę.

- Chcemy, żeby wprowadzić na Górniczej jeden kierunek ruchu i płatne parkowanie, podobnie jak jest przy Energetyka – tłumaczy radna, która cierpliwie chodzi od mieszkania do mieszkania, zbierając opinie i podpisy pod wnioskami mieszkańców. – Wszyscy są wściekli – mówi. – To jest naprawdę powszechna złość na władze miasta, że nic z tym nie robią.

Barbara Musiał weszła do Rady Miasta za Janusza Zawilskiego, który po objęciu stanowiska prezesa spółki zarządzającej hotelem „Konin” w październiku 2019 roku zrezygnował z mandatu.

Należy do trzech komisji - edukacji, kultury i sportu; rodziny i spraw społecznych oraz praworządności – więc, żeby dobrze zrozumieć zagadnienia nad którymi rada będzie debatować, przed sesją budżetową zawsze oglądała transmisje z posiedzeń komisji budżetowej i infrastruktury. Uważa, że zamiast mówić o inwestorach, władze miasta winny skupywać działki i je uzbrajać, a następnie wystawiać na sprzedaż. Tak robił Wadim Tyszkiewicz w Nowej Soli, co przyniosło temu miastu sukces. Kiedy był w Koninie, zaoferował sprowadzenie dowolnej liczby inwestorów pod warunkiem, że będą mieli miejsce na działalność gospodarczą.

- A poza tym trzeba dbać o przedsiębiorców z Konina, chuchać na nich i dmuchać – przekonuje radna.

Sama woli bezpośredni kontakt z ludźmi. W imieniu mieszkańców wojowała – jak mówi – choć nieskutecznie, o przywrócenie zlikwidowanego przez ZDM przejścia dla pieszych przez ulicę Kleczewską. Z sukcesem za to wsparła mieszkańców ulicy Szafirkowej, którzy zwrócili się o pomoc w sprawie zmiany planów inwestora, zamierzającego wbrew ich opinii postawić blok w sąsiedztwie.

W swoich działaniach zawsze stara się stawać w obronie słabszych. Tak było, kiedy podjęła interwencję w sprawie nocnej pomocy weterynaryjnej dla bezdomnych i dzikich zwierząt, które uległy wypadkowi.

- Razem z przedstawicielką mieszkańców spotkałam się z panią dyrektorką schroniska, potem jeszcze z panem Rafałem Oblizajkiem i znów w schronisku. Mimo dość nerwowej atmosfery, udało się wszystkim osobom porozumieć i rozstać w zgodzie - relacjonuje.

Jest przerażona statystykami samobójstw osób LGBT, więc zawsze je wspierała na miarę swoich skromnych możliwości.

- Miarą opresji, w jakiej się znajdują, jest choćby spadek liczby prób samobójczych wraz z pojawieniem się nadziei na zalegalizowanie związków partnerskich.

To dlatego w listopadzie ubiegłego roku zorganizowała dla dyrektorów palcówek oświatowych oraz radnych konferencję „Dobre praktyki we wspieraniu społeczności LGBT+” i zaangażowała się w nadanie parkowi przy ulicy Przemysłowej imienia Marii Dulębianki.

- Chciałam ich wesprzeć choć tak drobnym gestem - mówi.

Z tych samych powodów angażowała się w pomoc dla uchodźców na granicy polsko-białoruskiej.

Kończy tę kadencję w Radzie Miasta Konina z poczuciem niedosytu.

- Najważniejszy jest człowiek a nie polityka - mówi. – A z powodu pandemii kontakty międzyludzkie były bardzo ograniczone.

Jednym z najważniejszych celów jest dla niej budowanie poczucia wspólnoty mieszkańców Konina

– Co tydzień miałam dyżury, ale przychodziło na nie niewiele osób. Ludzie nie wierzą, że cokolwiek można w ten sposób osiągnąć. Nie ma odpowiednich kontaktów, a więc i przepływu informacji między władzą a społeczeństwem. I to jest zadanie dla ludzi, którzy tę władzę sprawują.

Barbara Musiał najchętniej stanęłaby do tych wyborów samodzielnie, ale obecna ordynacja do rad gmin powyżej 20 tys. mieszkańców sprawia, że nie da się w ten sposób zdobyć miejsca w radzie. Do podziału mandatów dopuszczane są bowiem tylko te podmioty, które w skali całego miasta uzyskają co najmniej pięć procent głosów. Dla samotnego społecznika, choćby był najbardziej popularny, to jest niewykonalne. Dlatego jej nazwisko znalazło się na liście Koalicji Obywatelskiej. Nie wydaje pieniędzy na bilbordy i plakaty, a swoją kampanię wyborczą opiera na tym, że chodzi po domach i rozmawia z mieszkańcami.

Tutaj powinna wyświetlić się sonda
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole