Przemek Kossakowski: Dlaczego zdecydował się odejść z telewizji?

„Jeżeli nie podejmiemy ryzyka i nie pozwolimy sobie na zmianę nie osiągniemy w życiu niczego” – mówił Przemek Kossakowski, który wczoraj odwiedził Golinę.

Nietuzinkowy dziennikarz, podróżnik, prowadzący telewizyjne programy, m.in. „Szósty zmysł”, „Inicjacja”, czy „Down the road”. Przemek Kossakowski opowiedział wczoraj w Domu Kultury w Golinie o swoich początkach w telewizji i o tym czego doświadczył.

– Te rytuały, ceremoniały przez jakie przechodziłem to było coś niesamowitego, niezwykłego. Jednym z tych doświadczeń, które mnie zmieniły było pochowanie mnie. Spędziłem pod ziemią ok. 40 minut. Kiedy wyszedłem z grobu zrozumiałem, że nie mam żadnych problemów – mówił Przemek Kossakowski. - Doświadczyłem biednej Afryki, gdzie całym majątkiem ludzi są buty z opony. W slamsach Kalkuty żyją ludzie, którzy bytują poza skalami naszej nędzy. Nigdy nie widziałem tak radosnych, szczęśliwych ludzi, którzy nic nie mają i tym niczym są skłonni się dzielić. Pomyślmy o tym ludziach, których podstawowym problemem jest zjeść i dać jeść swoim dzieciom. To się dzieje na całym świecie. My mamy masochistyczną potrzebę nazywania problemami rzeczy, które na to nie zasługują - dodał.

Poza trudnymi często doświadczeniami, dziennikarz opowiedział o spotkaniach ze znachorami i czarownikami. Mówił o inicjacjach jakim się poddawał, wchodzeniu w trudne role, ale też o tym, dlaczego będąc u szczytu sławy postanowił odejść.

– Po „Down the road” chcieliśmy zrobić program o miłości na poziomie emocjonalnym. „Projekt Cupid” był o wiele lepiej przygotowany niż „Down the road”. Byłem z niego bardzo dumny – mówił Przemek Kossakowski. – Potrzebowaliśmy współprowadzącej, która będzie rozmawiała z kobietami. Casting wygrała Basia Kurdej-Szatan i to była dobra decyzja. Problem polegał na tym, że byliśmy po zdjęciach, dochodzi do fazy przedpremierowej i na trzy miesiące przed, wybucha afera. Basia ma wielki problem wizerunkowy. Jest wokół niej burza i okazuje się, że nikogo nie interesuje o czym jest ten program. Nikt nie mówi o niepełnosprawnych, o ich potrzebie miłości, wszyscy mówią o wymiarze celebryckim tego wszystkiego,. Wtedy pomyślałem po jaką cholerę to robię, po co ja się szarpię, czy ja nie mogę robić dobrych rzeczy poza telewizją? – dodał.

Po emisji ostatniego odcinka „Projekt Cupid” dziennikarz poinformował o zawieszeniu działalności w telewizji. Kupił wtedy dom, który ma 600 metrów kwadratowych, a który nazwał „Arterytorium”.

– Przyjeżdżają niepełnosprawni intelektualnie i tworzymy tam działania terapeutyczne w oparciu o działania artystyczne. Znowu jestem panem od plastyki – mówił Kossakowski. - W moim życiu było mi bardzo dobrze. Miałem pieniądze, kontrakty reklamowe, nie musiałem się o nic martwić. Bardzo poważnie wsłuchałem się w głos mężczyzny, którego spotkałem na swojej osi czasu 12 lat temu, który udzielił mi nauki: jeżeli nie podejmiemy ryzyka i nie pozwolimy sobie na zmianę, nigdy w życiu nie osiągniemy niczego więcej. Będziemy zawsze w tym samym miejscu. Odrobiłem tę lekcję - dodał.

Zwieńczeniem spotkania była możliwość zdobycia autografu w książce Przemka Kossakowskiego, pt. „Drobna nieuważność i inne historie” i sfotografowania się ze znanym dziennikarzem. Organizatorem wydarzenia była Biblioteka Publiczna w Golinie.