„Jest pan bardziej prezesem niż radnym”. Takiego dyżuru się nie spodziewał!
Mieszkańcy kilku bloków przy Przemysłowej w Koninie odwiedzili na dyżurze Macieja Ostrowskiego. Chcieli, żeby jako radny wstawił się w sprawie utraconego parkingu na terenie spółdzielni, której jest jednocześnie prezesem.
- Chcemy się spotkać z panem radnym, który jako prezes spółdzielni mieszkaniowej Zatorze, sprzedał parking – mówili zbulwersowani mieszkańcy, którzy udali się do ratusza na dyżur.
- Jako radny nie mam nic do terenów, których właścicielem jest spółdzielnia mieszkaniowa - odpowiedział Maciej Ostrowski.
- Czyli nie wstawi się pan za swoimi wyborcami – pytał jeden z mieszkańców.
- Wstawię się, ale musimy znaleźć jakieś inne rozwiązanie – odpowiedział radny/prezes.
Mieszkańcom chodzi o działkę między blokami a torami, na części której parkowali swoje pojazdy. Korzystali z tego również opiekunowie podwożący swoje dzieci na zajęcia do Młodzieżowego Domu Kultury.
- Spółdzielnia napisała nam na klatkach, że 6 października nie będzie oświetlenia na tym parkingu, gdyż został sprzedany. Tak się dowiedzieliśmy – mówią mieszkańcy.
I dlatego postanowili odwiedzić na dyżurze radnego Macieja Ostrowskiego, który jest również prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Zatorze, pod którą podlegają bloki 3a, 3b, 3c, które utraciły ok. 60 miejsc parkingowych w pobliżu.
- Jesteśmy bądź byliśmy pracownikami PAK-u i trzeba widzieć, że spółdzielnia dostała wcześniej te tereny za przysłowiową złotówkę, tak jak miasto dawny Energetyk, obecnie MDK – mówili delegaci z Przemysłowej. - Dotychczasowi prezesi spółdzielni proponowali nam wydzierżawienie bądź kupienie tego terenu, natomiast nikt nam nie powiedział za jaką cenę. A na nas na to nie stać. Jako wspólnota spłacamy jeszcze kredyty za ocieplenie bloków.
W ratuszowej sali rozpętała się gorączkowa dyskusja, przede wszystkim na temat kompetencji. - Jak może prezes spółdzielni działać na niekorzyść lokatorów – pytał jeden z mieszkańców.
- Decyzja o sprzedaży gruntów została podjęta przez walne zgromadzenie członków spółdzielni w 2006 roku – odpowiedział Maciej Ostrowski. - Jako prezes SM sugerowałem na zebraniach żebyście jako wspólnoty odkupili ten teren i zrobili parking. Nie było zainteresowania.
Mieszkańcy dalej domagali się zainteresowania ze strony radnego, który powinien działać na rzecz danego okręgu. Dlatego przyszli do ratusza. Prezesa mają bowiem na Zatorzu.
- Jak pan chce pomóc lokatorom wybrnąć z tej sytuacji, jak pan już umywa ręce. To po co pan kandyduje na tego radnego? - Pytali.
- Jestem przede wszystkim prezesem spółdzielni, identyfikuję się z tą firmą i mam dbać o jej interesy – odpowiedział Maciej Ostrowski.
Dyskusji nie było końca. Mieszkańcy mieli pretensje, że radny i prezes dopuścił do sprzedaży gruntów poza ich plecami, nie szukając innych rozwiązań.
- Czy wystąpił pan do miasta z prawem pierwokupu, zaznaczając, że nie tylko mieszkańcy korzystają z tego parkingu, ale również użytkownicy MDK, którzy przyjeżdżają tam z całego Konina i nie tylko. Tygodniowo to jest wiele samochodów. Dziennie wychodzi po 150 aut – mówił mieszkaniec.
- Lepiej byśmy się czuli, gdybyśmy usłyszeli, że jednak pan próbował ten parking uratować, nie tylko dla nas, również dla użytkowników MDK – dodał inny.
- Przyszliśmy do pana jako radnego, a nie prezesa spółdzielni. Chcielibyśmy usłyszeć, że jako przedstawiciel naszego terenu, może pan nam pomóc, aby wspólnie rozwiązać problem, porozmawiać z prezydentem – mówił kolejny mieszkaniec.
- Bardziej jest pan prezesem niż radnym – dodał kolejny. - Działa pan na niekorzyść swoich mieszkańców.
- Tak samo winny jest radny Kubiak, radna Leśniewska, Kosińska, Jarosław Sidor. Wszyscy jesteśmy z jednego okręgu – odpowiedział M. Ostrowski.
- Przy takim podejściu na pewno na pana nie zagłosuję – odpowiedział jeden z gości.
- Postaramy się, aby jak najwięcej mieszkańców osiedla Zatorze dowiedziało się jakich wybraliśmy sobie przedstawicieli, jak działają w naszym skromnym interesie. A nie chcemy za wiele. Tylko tego, żeby zostało to co jest. Bo na nic nowego nie możemy liczyć. Zabrać i zniszczyć jest najłatwiej.
- Mnie obwiniacie za to, że ta działka została sprzedana? Państwo nie byliście tym zainteresowani – mówił Maciej Ostrowski.
- Dlatego mamy do pana pretensje, że jest pan prezesem spółdzielni i spośród radnych miał największa wiedzę o tym, co się tam dzieje. I nie zareagował jako radny, który powinien bronić naszych interesów i nie zabierać tego, co już jest – znowu mieszkaniec.
- Grunty, których właścicielem jest spółdzielnia Zatorze traktujecie jako swoje prywatne, oczekujecie coś w zamian – M. Ostrowski. - Sytuacja jest taka, że spółdzielnia sprzedała grunt, na którym znajdował się parking, z którego korzystaliście. Jako radny jestem wdzięczny, że pofatygowaliście się, żeby o tym porozmawiać. Postaram się zebrać wszystkich radnych z tego okręgu, wyznaczę termin następnego spotkania, aby z pozostałymi radnymi znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Chwilami odnoszę wrażenie, że pan jako prezes i jako radny zapomina o podstawowej funkcji - służenia mieszkańcom. To nie my wam mamy służyć, ale wy nam bo my was utrzymujemy. Z podatków opłacana jest pana dieta jako radnego, z naszych czynszów opłacana jest spółdzielnia łącznie z prezesem. Macie służyć, a tego nie widzimy.
Niezadowoleni mieszkańcy opuścili ratusz. Po burzliwym spotkaniu jeszcze bardziej zwątpili w zrozumienie ich sprawy.